W gospodarce światowej XXI wieku dominują przedsiębiorstwa, które postawiły wszystko na rozwój i badania nowych technologii. Spójrzmy na Apple, Google czy też niezmiennego giganta od lat dominującego na giełdach – Microsoft. Innowacyjne jednostki kierujące potencjałem organizacji w taki sposób, by dzięki nowoczesnym rozwiązaniom móc osiągnąć zaufanie i uznanie klientów, to właśnie tym wygrały walkę o miejsca liderów na rynkach. Branża elektroniczna cieszy się największą ilością innowacji, zaraz za nią jest rynek energetyczny, na którym walkę o dominacje toczą już nie tylko przedsiębiorstwa, ale i państwa.
Stabilizacja czy stagnacja?
W ciągu ostatnich kilku lat z łatwością da się zauważyć trendy i kierunki rozwoju Polskiego systemu gospodarki. Panujący rząd prowadzi ją bardzo dynamicznie – czasami łagodnie, a czasami agresywnie. Przecież każdy w czteroletnim cyklu ma nowe rewelacyjne pomysły, które szczęśliwie, bądź nie dla odbiorców dążą do sytuacji idealnej, w której zadowolony jest sprzedawca jak i kupujący. Stało się jasne, że w dobie wszechogarniających dóbr klienta wygra ten, który najlepiej spełni jego oczekiwana. Z powyższych powodów, zwykle dość precyzyjnie da się określić, czy dana gałąź biznesu będzie atrakcyjna do zainwestowania kapitału, czy też nie. Wysokość wskaźników rentowności i opłacalności nie musi być zakładana już czysto hipotetycznie, bo w krajach o zasadniczo stabilnej ekonomii, gdzie wojna nie wisi w powietrzu, a dyktatorski ustrój nie blokuje każdej większej inwestycji, przychód można osiągnąć pewny i stały. Stawka, niestety nie jest już o tak dużą stawkę, jak dla przykładu w okresie dynamicznego rozwoju Polski zaraz po transformacji gospodarczo-politycznej, czy też w tej chwili naszych wschodnich sąsiadów, gdzie stopy zwrotu z inwestycji osiągają nawet dwadzieścia pięć procent. W tej chwili w Polsce lokacja kapitału nie równa się niezwykle wysoko oprocentowanymi kredytami.
Dynamika a stabilny rozwój
To są różnice, które dywersyfikują gospodarki. W krajach dynamicznie i szybko rozwijających się, wciąż cierpiących, po niedawnych trudnych walkach o wolny rynek i zakończenie monopoli, przy większym ryzyku, można zdecydowanie więcej zarobić, lecz niestety nie udaję się już to każdemu. Dlatego też taka sytuacja ma swoje dobre i złe strony. Liczba milionowych przedsiębiorstw drastycznie się zmienia. W Polsce, która swoje mniej stabilne czasy, wliczając w to denominację złotego na przełomie lat dziewięćdziesiątych ma już za sobą, poziomy zwrotu z przedsięwzięcia wynoszą już nie dwadzieścia, a wahają się pomiędzy osiem a dwanaście procent. Nie wspominając o państwach zachodnich, gdzie na zwrot inwestycji niekiedy trzeba czekać nawet dwadzieścia lat, co się równa jedynie pięcioprocentowej stopie zwrotu.
Oszczędność przede wszystkim
Dobrze prosperujące przedsiębiorstwa, zorientowane na działania długo falowe mają wszystkie przychody i wydatki tak wykalkulowane, by całość przynosiła jak najbardziej zadowalające zyski przy poniesieniu najmniejszych kosztów. W takich modelach biznesowych nie ma miejsca na niespodziewane wydatki i nakłady. Wszystko jest zaplanowane z góry i na stabilnym podłożu. Nie ma miejsca na niepotrzebne ryzyko. Pieniądz kreuje pieniądz. Cechą charakterystyczną takich działań jest fakt, że praktycznie w każdym przedsięwzięciu oszczędności są pierwszym tematem poruszanym przez zarządy i rady nadzorcze. Nikt nie chce wydawać pieniędzy bez potrzeby.
Grosz do grosza a będzie… ?
Warta poświęcenia uwagi jest sytuacja na Polskim rynku energetyki, powoli ewoluującym, gdzie jeszcze kilka lat temu panował samodzielnie i nierozdzielnie jeden gigant – Polska Grupa Energetyczna – PGE. Po wielu dywagacjach w rządzie na początku XXI wieku, w końcu rynek został uwolniony i do gry wkroczyło kilka zagranicznych gigantów, ale i dużo pełnych werwy młodych przedsiębiorstw chcących zarobić krocie. Niestety, nie dla każdego inwestycja okazała się tak kolorowa. Na przestrzeni kilku lat wiele przedsiębiorstw i sprzedawców upadło, a jako liderzy ustabilizowali się PGE, Tauron, Energa, Enea i RWE Polska. Największe nakłady na reklamy pozwalające omamić klienta domniemanymi niekończącymi się korzyściami płynącymi z podpisanej umowy doprowadziły do sytuacji, w której zarówno odbiorcy indywidualni jak i przedsiębiorstwa obawiały się podpisać umowę z mniej znanym dystrybutorem. W ostatnim czasie, jak wykazuje Urząd Regulacji Energetyki odbiorcy zaprzestali zmian w rotacjach pomiędzy dostawcami. A przecież powszechną wiedzą jest, że to właśnie takie zabiegi są esencją i istotą wolnego rynku oraz konkurencji. Bardzo często najtańszymi dostawcami prądu są właśnie nowe prężnie rozwijające się firmy, oferując zróżnicowane produkty i zachęcając klienta niższymi cenami (wystarczy spojrzeć tutaj). Przedsiębiorstwa, które jak już wspomniano cenią pieniądz i szukają wszędzie oszczędności zrozumiały, że to w ich interesie leży zmiana stagnacji na rynku energetyki. Coraz chętniej zawierane są nowe umowy z dostawcami, nie zawsze wiążące na dziesięciolecia, a coraz częściej na okres od jednego do trzech lat. Pojawiający się pewni i stabilni dystrybutorzy pozwalają na dogodny wybór i dostosowanie oferty pod indywidualne potrzeby. Tak wyglądająca sytuacja pozwala na elastyczne funkcjonowanie organizacji na jak do tej pory twardej i nieugiętej dziedzinie gospodarki.